niedziela, 19 lipca 2015

SKOŃCZYŁAM z tym...

Pewnie nikt już tu nie zagląda! Tak jak ja...książkę piszę już dla siebie, nie podoba mi takie ''przymusowe pisanie'' wolę pisać posty dla pasji, kiedy tylko chcę! Tutaj tak nie było...
Jeśli taaak trudno jest ci się ze mną pożegnać to zapraszam na mój drugi nadal funkcjonujący blog oraz na blogi moich przyjaciółek:
No paaa, na zawsze na tym blogu. Ale pamiętajcie, że znajdziecie mnie gdzieś indziej! Zapraszam!
To zdjęcie robiłam mi Iga z bloga--- 6odcienimnie.blogspot.com

czwartek, 23 kwietnia 2015

Recenzja "Rywalki"

Hej, Książkocholicy!

Dziś piszę tu innego posta niż zwykle. (Na tym blogu od dziś będą różne recenzje, i posty związane z książkami) Więc jak już pewnie widzicie po tytule piszę do Was recenzje o 1 części trylogii "Rywalki". Recenzje chciałabym podzielić na  4 części. Mianowicie najpierw o fabule książki, potem moje wrażenia, następnie ciekawostki o książce no i wiśenką na torcie będzie ocena okładki. ;) No to zaczynamy! 

FABUŁA

BEZ SPOJLERÓW:
Książka opowiada o Ami. Jest ona zwykłą mieszkanką Illei. Zakochaną na zabój w swoim chłopaku Aspenie. Społeczność w Illei jest podzielona na klasy. Ami jest piątką czyli należy do klasy artystów. Zaczęły się Eliminacje. Czyli wielki konkurs, w którym dziewczyny toczą "walkę" o ręke księcia Maxona. Ami jako jedynej z grona dziewczyn w Illei nie podobają się Eliminacje i nie chce trafić do pałacu. Jedank jej rodzicom podoba się pomysł Eliminacji. Jednak gdy Ami spotyka Maxona faktycznie stwierdza iż spełnia wymagania jej księcia z bajki. Ale wie, że przez miłości do Maxonem może stracić ukochanego. Ami jest zmieszana.


MOJA OPINIA
Uważam, że fabuła książki jest naprawde ciekawa. Pani Cass napisała ją prostym językiem ale jednocześnie pięknym. Naprawdę z chęcią czytałam tą książke i nie chciałam by się skończyła. Zachęcam do przeczytania, naprawdę dobra książka. Mam ochotę przeczytać ją jeszcze raz. 


CIEKAWOSTKI
Książka na pisana przez Kierę Cass wyjdzie w filmowej ekranizacji o czym poinformowało mnie studio Warner Bross. 
(Niestety o tej książce nie ma zbyt wiele ciekawostek)


OKŁADKA
Okładka jest  zachowana w ładnej kolorystyce. Jest przyjemna w dotyku i bardzo kreatywnie wykonana. Minusem jest to, że na okładce widnieje najprawdapodobniej Ami. Ja wolę sobie wyobrażać postacie a  gdy autor sam nażuca obraz postaci wydaje mi się to dość głupie. (To tylko moja opnia) Tył jak i przód są naprawdę ładne i tego się trzymajmy. Za całokształt książki daje 9/10 :) 



Mam nadzieje, że takie posty Wam się podobają jeśli tak to napisz opinię w komentarzy a także recenzje jakiej książki chciałbyś zobaczyć w kolejnym tego typu poście! Buziaki! 
Pa książkocholiku!






wtorek, 14 kwietnia 2015

Nowa krew

Otworzyłam oczy. Jak zwykle zaczynam dzień od spojrzenia w okno, żeby sprawdzić jaka jest pogoda. Dziś jest zimno i pada deszcz. Zimne krople odbijają od okna.  Po podwórku biega mały czarny kot. Chirurg zabronił wychodzić mi z domu, przez najbliższy tydzień. Spojrzałam na nogę, muszę zmienić opatrunek. Poszłam do łazienki tam zmieniłam bandaż, umyłam zęby, przebrałam się i opanowałam swoje włosy. Na dole czekała na mnie kartka z napisem; Kochanie, zrób sobie śniadanie i pójdź do łóżka masz dużo leżeć. Ja wrócę około 16. Buziaki! Mama.
Chwyciłam nóż skroiłam bułkę i posmarowałam ją prawie roztopionym masłem. Zaglądnęłam do lodówki zastanawiając się co jeszcze dodać do kanapki. Zdecydowałam się posmarować ją masłem orzechowym. Zrobiłam sobie kakao i usiadłam z jedzeniem przy stole. Jedną ręką trzymam kanapkę przy ustach a drugą łapie długopis i  rysuje bazgroły. Ostatni gryz kanapki popiłam kakaem. Poszłam na górę. Wskoczyłam na łóżko, a za mną wskoczył Micki. Poczułam ból na nodze. Podłożyłam poduszkę pod głowę i chwyciłam książkę. Przeczytałam jeden wers jakieś dwadzieścia razy i dalej nie mogłam go zrozumieć. Nie mam siły czytać, oczy same mi się zamykają. Zasnęłam.
***
Obudził mnie cichy dzwonek wydobywający się mojego telefonu. To Bonnie. Odbieram.
-Halo- z telefonu wydobywa się cichutki głosik.
-Cześć. Przepraszam, że nie odbierałam.
Po krótkiej rozmowie wyszło na to, że Bonnie koniecznie chce się ze mną jutro spotkać. Musi do mnie przyjść ja nie mogę wychodzić z domu. Zrobiło mi się zimno. Wiatr przewiewa przez okno. Chwytam bluzę leżącą koło mnie. Spojrzałam na ścianę na moim łóżkiem, tam widniał plan lekcji. Nie rozumiem czemu Bonnie nie może chodzić do naszej szkoły. Wtedy wszystko było by lepiej. Jednak moje życie to jeden wielki pech. Patrzyłam w okno zamyślając się po co ja tak właściwie żyje. Usłyszałam cichy pisk Mickiego.




sobota, 7 marca 2015

Nowa krew

Rozdział IV
*
*
*
*
Otwieram oczy nawet nie wiem czy spałam. Chciałam się obudzić w domu, myślałam, że to tylko straszny sen. Dalej nie wiem jak trafiłam do szpitala. Ale mimo to wole być w założeniu, że całe to wydarzenie jest tylko snem. Mam przed sobą rozmazany widok, z "mgły", która mnie otacza próbuję dostrzec jakiś ciekawszy widok. Drzwi otwierają się, przede mną stoi jakaś postać, nie mogę stwierdzić kto to jest. Widzę biały fartuch więc zkaładam, że stoi przede mną lekarz. Przestraszona przecieram oczy. Boję się co powie mi lekarz. Czy będę musiała tu zostać dłużej? Czy kiedyś wyzdrowieje? Zadaje sobie pytania. Jeszcze raz przecieram oczy.
Patrze przez okno. Widzę małego biegnącego w strone drzwi szpitalnych kundelka, a za nim wysoką i szczupłą kobiete. Przychodzi mi na myśl tylko jedno, że może to być moja mama i pies. Zamykam oczy nie mam ochoty patrzeć na lekarza, który najwyraźniej przygotowuje szczepionke. Nie wiem czy chociaż chwilkę spałam, słysze odgłos otwierania drzwi. Ktoś mnie łapie. Czuję ciepłą  delikatna dłoń, która dotyka moją rękę. Tylko moja mama ma tak wspaniały dotyk. Otwieram lekko jedno oko. Nie pomyliłam się to moja mama a za nią stoi pielęgniarka.  Rozmiawiają o czymś. Po rozmowie moja mama podchodzi do łóżka szpitalnego. Łapie mmnie za głowę i mówi:
-Skrabie ubieraj się! Wychodzisz dziś i wracamy do domku! 
Miło jest zobaczyć mamę taką zadowoloną. Po tym jak tata ją zostawił bardzo rzadko się uśmiecha. Wstaje z łóżka. Ubieram kapcie. Pielęgniarka podaje  mi ubrania a ja podążam z nimi do łazienki. Utykam. Zapomniałam o niemiłosiernym bólu, który dotyka moją nogę a jednocześnie przechodzi przez całe ciało. Gdy już się ubrałam spoglądam w lustro widzę swoją twarz wyglądam okropnie. Wracam do pokoju tam czeka na mnie lekarz z igłą. Siadam przy nim. Lekarz ostrzega mnie, że będzie dawał mi jakiś lek. Po tych słowach czuję boł na ramieniu. Powstrzymuję się od pisku. Spakowałam książki i ubrania. Mama chwyciła mnie za ręke wzięła moją torbe i razem wyszłyśmy ze szpitala. Na dworze czekał na mnie Mickey, był przywiązany do słupka. Jak tylko do niego podeszłam oszalał ze szczęścia. Ja, mama i Mickey weszliśmy do auta. Włączyłam radio. Razem z mamą nuciłyśmy sobie nasze ulubione piosenki. Dawno nie spędziłam tak dobrze czasu z moją mamą. Wjeżdżamy w naszą uliczke. Mama prosi żebym wysiadła z Mickim bo musi zawrócić. Zrobiłam to o co mnie prosiła. Otwieram drzwi do klatki schodowej. Czuję się jakby mnie tu nie było jakiś rok. Wpuszam Mickiego do domu. Sama biegnę na góre. Otwieram drzwi prowadzące do mojego pokoju. Rzucam torbę na podłogę, i kładę się na łóżko. Chwytam za książke od matematyki, patrzę na nią, przypominam sobię o szkole do, której będę musiała wrócić za dwa dni. Tam czeka mnie słuchanie o tym jak bardzo ludzie mnie nienawidzą. Staram się o tym nie myśleć. W tej chwili słyszę wibracje. Rzucam się na torbe i szukam telefonu z którego wydostaje się ten dzwięk. Dzwoni do mnie Bonnie. Wacham się, nie wiem czy odebrać czy odrzucić. Nie mam ochoty teraz rozmiawiać. Jednak ostatecznie odbieram. Niestety coś przerywa nic nie słyszałam. Zakończyło nam rozmowę. Najwyraźniej Bonnie straciła zasięg. Skoro już sidzę koło torby decyduję się na wyciągnięcie książki. Kładę się z nią na łóżko, otwieram pierwszą stronę i w tym momencie mama woła mnie na kolacje. Schodzę na doł. Pachnie cudnie. W szpitalu nie gotowali mi takiego pysznego jedzenia jakie robi moja mama. Patrzę na swój talerz, leży na nim wielki omlet wysmarowany nutellą. Usiadłam przy stole. Gadałyśmy z mamą i jadłyśmy przez pół nocy. Mama spojrzała na zegarek i powiedzała:
-Nicole, już jest bardzo późno. Wykąp się i połóż się spać.
Uśmiechnięta przytuliłam mamę z całych sił, a ona pocałowała mnie na dobranoc. Weszłam na górę, wzięłam piżamę i ręcznik, z tymi rzeczami poszłam do łazienki. Napuszczam sobie wodę i nucę coś pod nosem. Zanurzam jedną stopę w cieplutkiej wannie potem drugą rozkładam się w wannie i zamykam oczy, relaksuję się. Leżałam w wannie jakieś pół godziny, poczułam, że woda robi się już zimna. Wyskoczyłam z wanny ubrałam się w piżamę, umyłam zęby i związałam włosy. Poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku wzięłam książke, zaczęłam czytać. W mgnieniu oka zasnęłam z książką na nosie. 

piątek, 20 lutego 2015

Nowa Krew

ROZDZIAŁ III


Budzę się.
-Gdzie jetem!?- Krzyczę przerażona
Za rękę trzyma mnie jakaś kobieta, uśmiecha się do mnie, i coś mówi. Usłyszałam tylko: Spokojnie zaraz będziemy na miejscu.
Słyszę syrenę jakiegoś wozu. Ból i zawroty głowy powracają. Nie umiem opisać tego bólu czuję się jakbym umierała. Z tego wnioskuje, że jestem w karetce pogotowia i jadę do szpitala. Przypominam sobie co ja tu robię? Byłam na dworze.I wtedy krzyczę:
-Gdzie jest Mickey i Bonnie!?
-Kto?- spytała niepewnie pielęgniarka
-To najważniejsze osoby w moim życiu. Chociaż Mickey to mój pies ale traktuję go jak człowieka. Bonnie to moja przyjaciółka jedyna osoba, która w stu procentach mnie rozumie. -Tłumaczyłam się.
-Więc dziewczyna wzięła psa miała zapłakaną twarz wskazywało na to, że pobiegła z nim do domu.
Była przestraszona. -Stwierdziła pielęgniarka.
Tyle mi wystarczy pomyślałam. Popatrzyłam przez okno poczułam się źle a potem pogoda się pogorszyła, ciekawe. Nie chciałam teraz nad tym rozmyślać bo głowa okropnie mnie boli. Tak jak zaleciła pielęgniarka zamknęłam oczy aby na chwile odejść od rzeczywistości. Dalej nie wiem jak trafiłam do karetki. Zasnęłam. Po chwili jednak wóz się zatrzymał. Jacyś panowie wynieśli mnie z karetki na noszach, Jeden pan się do mnie uśmiechnął i spytał: Jak się czuje?
Ja nie odpowiedziałam miałam skupiony wzrok na moim kolanie który krwawi. Drugi pan nawet się do mnie nie obrócił więc nie widziałam jego twarzy. Teraz próbowałam sobie przypomnieć co takiego mogło mi się stać z kolanem? Panowie otworzyli drzwi. Weszliśmy do szpitala wszystkie oczy ludzi były skierowane prosto na mnie. Czułam się niekomfortowo. Wjechaliśmy do jakiegoś białego pokoju. Panowie przenieśli mnie na łóżko i wyszli. Wtedy podszedł do mnie lekarz.
-Oj Nicole, Nicole!- Powiedział jakby mnie znał od dawna,
-Słucham- Odpowiedziałam grzecznie,
-Azbestoza. Tak? -Spytał niepewnie lekarz.
-Owszem. -Przytaknęłam.
Popatrzyłam na kolano było w bandażu chyba ktoś mi je zszył.
Pan doktor zapisał coś na kartce. Wyszedł. Po paru minutach wrócił z moja mamą.
-Cześć kochanie. -Przywitała się ze mną mama.
A ja jej pomachałam.
Mama zerknęła a kartkę lekarza. Popatrzyła na mnie i się uśmiechnęła. Potem lekarz i mama wyszli.
Zostałam sama. Wyjrzałam zza okno pogoda jest okropna. Gdy czuję się lepiej wychodzi słońce. Jakby moje uczucie zmieniało pogodę. Może tylko mi się wydaje. Otworzyły się drzwi już miałam krzyknąć ale w drzwiach zauważyłam mamę i lekarza, po nich weszła jeszcze jakaś pani myślę, że była to pani pielęgniarka. Podeszła do mnie i się uśmiechnęła.
-No  Nicole jak się czujesz? Zostaniesz tu jeszcze jedną noc-Powiedziała pielęgniarka.
-Czuję się dobrze-Opowiedziałam niechętnie.
Pielęgniarka pomogła mi wstać. Potem spytała czy dam radę sama pójść. Odpowiedziałam, że jasne. Wstałam i poszłam za pielęgniarkom. Zawroty głowy powróciły. Szłam przez korytarz było tu dużo dziwnie  chorych ludzi. Najbardziej przykuła moją uwagę dziewczyna "przypięta" do kroplówki. Kojarzyłam ją. Byłam ciekawa gdzie idziemy. Moja głowa okropnie bolała i jeszcze to kolano muszę utykać. Nagle nie wytrzymałam oparłam się o ścianę. Upadłam. Nie wiem co się ze mną dzieje  nic nie czułam. Próbowałam otworzyć oczy krzyknąć, ale nie mogłam. Czułam...Właściwie nic nie czuję. Ktoś klepie mnie po twarzy i pomaga mi wstać nie wiem ile tam leżałam ale za oknem było już ciemno. Poczułam ból w prawej ręce. Odwróciłam się zobaczyłam w niej igłę.
-Pobierają Ci krew- Wytłumaczyła pielęgniarka.
Po paru minutach mogłam wrócić do pokoju. Cały czas boli mnie ręka. Położyłam się i zamknęłam oczy.

wtorek, 17 lutego 2015

Nowa krew

ROZDIAŁ II 

Po ciężkim tygodniu szkoły wreszcie przyszedł weekend. Wstałam wcześnie o 7:40 dzięki mojemu kochanemu psu, ktory od rana ujadał pod moimi drzwiami wstałam z łóżka aby pójść otworzyć mu drzwi. Wreszcie się uciszył a ja zmęczona położyłam się na łóżku i w mgnieniu  oka zasnęłam, niestety nie pospałam długo bo po chwili mama zawołała mnie na śniadanie. Zeszłam na dół "ledwo żywa". Mama spytała mnie:
-Kochanie jak się czujesz? Nie wyglądasz najlepiej. Martwię się.
-Dobrze po prostu się nie wyspałam -Odparłam.
 Po tych słowach usiadłam przy stole, popatrzyłam na jedzenie nie byłam głodna. By nie sprawić przykrości mojej mamie wzięłam małą kanapkę z serem. Mdliło mnie na jej widok ale muszę coś zjeść. Jedząc ją wyjrzałam za okno stwierdziłam iż pogoda znacznie się polepszyła, promyki słońca odbijały się od rosy leżącej na kwiatach. Pomyślałam jak to pięknie musi by być takim małym stworzonkiem, który mieszka właśnie w takich kwiatach.
Po moich rozmyśleniach zjadłam kanpke i odłożyłam talerz do kuchni. Podziękowałam mojej mamie za pyszne śniadanie i poszłam na góre, tam chwyciłam telefon i położyłam się z nim na łóżku. 
-O! No proszę! Dostałam sms-a! -Powiedzałam sama do siebie. Był to sms oczywiście od Bonnie z treścią:
-Hej! Dzisiaj jest taka ładna pogoda pomyślałam, że możemy się gdzieś spotkać. Co o tym sądzisz?
Odpisałam jej, że to wspaniały pomysł i żebyśmy się spotkały pod moim blokiem. Czekam na odpowiedź od Bonnie i w tym czasie muszę się ubrać i umyć. Przy tych czynnościach zastanawiałam się dlaczego Bonnie tak bardzo mnie polubiła? I w tym momencie dostałam od niej wiadomość, że będzie na mnie czekać. Ubrana i umyta zeszłam z uśmiechem na dół gdzie ubrałam kurtkę, buty i czapkę. Założyłam mojemu psy obroże i zaczepiłam smycz
a on wyrywał się i ciągnął mnie już na dwór najwyraźniej cieszył się, że wreszcie idziemy na dwór. Pożegnałam się z moją mamą i wyszłam na dwór i Mickim. Przed blokiem czekając na Bonnie mysłałam o moim ojcu, pewnie jesteście ciekawi co się z nim stało? Czuję do niego żal, ponieważ zostawił moją matke z chorym dzieckiem czyli mną. Bo wyjechał ze swoją kochanką do Turcji. Mam mu to za złe. Nie mam zamiaru mu wybaczać. Czuje, że po prostu nie chciał się mną zajmować bo jestem chora. Ale cóż mogę poradzić?
Z daleka wypatrywałam Bonnie. Nigdzie jej nie ma. Mam nadzieje, że przyjdzie. O wreszcie widzę małą, czarną postać to chyba Bonnie. Podbiegłam do niej a za mną biegł uradowany Mickey. 
-Hej! 
-Hej! Nicole!
Tak się przywitałyśmy. Zapowiada się wspaniały dzień. 



 

piątek, 13 lutego 2015

Rozdział 1

Otworzyłam oczy. Zobaczyłam za oknem pochmurne niebo i rozbijające się w locie krople deszczu. Słyszałam krzyki mojej mamy z treścią: Wstawaj już! Nicole! Wstawaj!
Nie odpowidałam. Zamyśliłam się na chwile i przypomniałam o okrutnej rzeczywistości, muszę iść do szkoły, a także kim jestem. Mam 15 lat. Nazywam się Nicole. Jestem chora na Azbestoze. (Chorobe płuc) Nie mam przyjaciół. Po co mam żyć? Wszystko było by dobrze gdyby nie to, że jestem chora i wszyscy mi dokłuczają, mimo to lubię się uczyć i dlatego szkoła jest w małym stopniu dla mnie przyjemnością. Nagle usłyszłam krzyk mamy: Masz 5 minut! Nicole ale już wstawaj! 
Wtedy wybrałam się do łazienki, a tam muszę  przygotować się do szkoły. Wychodzę z domu i wsiadam do auta. Wyglądam przez okno i widzę: Krople deszczu. Wszystkie są identyczne. Szkoda, że nie ma tak z ludźmi wszyscy mogli być tacy sami jak moja lekarka, mili, uczuciowi, kochani, sprawiedliwi. A jednak każdy jest inny, może jednak tak jest lepiej. Dojechaliśmy już do szkoły. Wysiadłam z auta. Weszłam do szkoły i słyszałm śmiechy i szeptania. Doszłam do szatni. Gdy zakładałam drugiego buta zadzwonił dzwonek ma lekcje. Szybko go założyłam i pobiegłam do klasy. Usiadłam w pierwszej ławce, sama. Na szczęście lekcje szybko mi minęły i mogłam wrócić do domu. Deszcz nie przestawał padać a ja zapomniałam czapki, moje mokre włosy kręciły się na wszystkie możliwe strony. Po drodze spotkałam pewną dziewczyne. Spytałam jej: Kojarzę Cię. Jak się nazywasz? 
Ona odpowiedziała: Bonnie. A ty?
-Ja jestem Nicole. 
W mgnieniu oka zaczęłyśmy się dogadywać jak byśmy były siostrami! Wymieniłyśmy się numerami. Niestety to spotkanie nie może trwać wiecznie, musiałam wrócić do domu. Otworzyłam drzwi prowadzące do mojego domu i jak co dzień przywitał mnie mój pies Mickey, skakał na mnie i lizał! Jest to mój najlepszy przyjaciel! Reszte dnia spędziłam na sms'owaniu z Bonnie. 


UWAGA
Pierwszy rozdział jest dość krótki inne będą zdecydowanie dłuższe. :D 
Zapraszam do komentowania!